Najstarsze opactwo cysterskie w Polsce Sanktuarium bł. Wincentego Kadłubka

W te wyjątkowe dni, kiedy świętujemy tajemnice naszego Odkupienia, serdecznie zapraszamy miłośników duchowości cysterskiej do śledzenia naszego cyklu Pascha ze św. Bernardem. Publikujemy nietłumaczone dotąd na język polski kazania św. Bernarda, opata Clairvaux związane z męką, śmiercią i zmartwychwstaniem Chrystusa, w których Doktor Miodopłynny z właściwą sobie uczuciowością i wrażliwością, a jednocześnie z przenikliwością opisuje owoce męki Zbawiciela, korzystając obficie ze skarbca Pisma Świętego. Życzymy owocnej lektury!

Kazanie św. Bernarda, opata na Wielki Czwartek

O chrzcie, Sakramencie Ołtarza i umywaniu nóg

Oto są dni, których powinniśmy przestrzegać, dni pełne pobożności i łaski, kiedy to ludzie nawet najbardziej występni podejmują pokutę. Taka jest bowiem moc tajemnic, jakie czcimy w te dni, że mogą one rozrywać nawet kamienne serca, są w stanie zmiękczyć każdą duszę, chociażby z żelaza. Zresztą, widzimy aż do dziś dnia, że męce Chrystusowej nie tylko współczują mieszkańcy nieba, ale także, że porusza ona ziemię, kruszy skały, otwiera groby przez wyznanie grzechów. Jednak, jako że tak samo jest z pokarmem duchowym, jak z cielesnym, że mianowicie niektóre prędko dają odczuć swój smak, inne zaś trzeba rozgryzać, te sprawy, które są jasne, nie wymagają naszego zaangażowania, te natomiast, które są zasłonięte potrzebują starannego rozważania. Matka nie daje dziecku całego orzecha, lecz rozłupuje go i wydobywa zeń zawartość. Tak samo ja, bracia najdrożsi, winieniem odsłonić, na ile mogę, zasłonięte tajemnice. Mogę jednak niewiele, módlmy się więc, aby wam, jak i mnie matka Mądrość rozłupała te orzechy, orzechy, które wydała różdżka kapłana, różdżka mocy, którą rozciągnął Pan ze Syjonu. Jest bowiem wiele misteriów i godzina nie wystarczy na zgłębienie wszystkich. Zresztą, może niektórzy z was są zbyt słabi, by wszystkie ogarnąć na raz. Będę więc mówić o trzech sakramentach, które odpowiadają temu okresowi, a które dał sam Pan.

Sakramentem nazywa się święty znak czyli świętą tajemnicę. Wiele rzeczy czyni się dla nich samych, inne zaś, które nazywamy i które są znakami, aby oznaczały coś innego. Biorąc więc przykład ze spraw codziennych, pierścień daje się po prostu jako pierścień i samo to nic nie znaczy. Można go jednak dać tytułem dziedziczenia, wtedy jest on znakiem, dzięki któremu, ten, kto go otrzymał może powiedzieć: Ten pierścień nie ma żadnej wartości, ale oznacza dziedzictwo, o które się starałem. W ten właśnie sposób, w obliczu nadchodzącej męki Pan zatroszczył się, by przyoblec łaską tych, co do niego należą, tak by niewidzialnej łaski udzielał jakiś znak widzialny. Po to są ustanowione wszystkie sakramenty: uczestnictwo w Eucharystii, obmycie nóg*, po to wreszcie sam chrzest, początek wszystkich sakramentów, w którym zostajemy wszczepieni w podobieństwo Jego śmierci. Stąd także bierze się owo potrójne zanurzenie – na znak tych trzech dni, jakie teraz obchodzimy. Jak bowiem jest wiele zewnętrznych znaków i, by użyć przykładu, jak to już wcześniej uczyniliśmy, różne są znaki ustanowienia, w zależności od tego, kogo się ustanawia, mianowicie kanonika przy użyciu księgi, opata – pastorału, biskupa – pastorału wraz z pierścieniem, podobnie jak w tej sferze, tak samo różnych łask udzielają różne sakramenty. Jakiej więc łaski udziela chrzest? Oczyszczenia z występków. Kto zaś może uczynić czystym tego, który się począł z nieczystego nasienia, jeśli nie Ten, który sam jeden jest czysty, w którym nie ma grzechu, czyli Bóg? Dawniej sakramentem tej łaski było obrzezanie, przez które nożem usuwano pleśń grzechu pierworodnego mającego początek od pierwszych rodziców. Gdy jednak przyszedł Pan, Baranek cichy i pokorny, którego jarzmo jest słodkie, a brzemię lekkie nastąpiła odmiana na lepsze, tak że starą pleśń wraz z namaszczeniem Ducha Świętego zmywa woda, a wtedy schorzenie ustaje.

Ktoś jednak mógłby zapytać: Skoro w chrzcie został usunięty grzech, który dostaliśmy po pierwszych rodzicach, dlaczego wciąż pozostaje w nas pleśń pożądliwości niczym zarzewie grzechu? Nikt bowiem nie wątpi, że i na nas przeszło owo prawo grzechu. Jeśli więc wszyscy poczynamy się w grzesznej woli, a przez to nasza wola jest zepsuta i jakby pełna wrzodów, dlatego, chociaż niechętnie, odczuwamy świąd rozmaitych pożądliwości i poruszenia niemal zwierzęce.

Często wam mówiłem i nie wolno o tym zapomnieć, że w pierwszym człowieku my wszyscy upadliśmy. Upadliśmy na kamienie, upadliśmy w błoto i nie tylko się pobrudziliśmy, ale także poranili i dotkliwie potłukli. Co prawda, możemy się prędko umyć, jednak by się wyleczyć, potrzeba wiele starań. Obmywamy się we chrzcie, gdyż on zmazuje dłużny zapis naszego potępienia i daje nam taką łaskę, że pożądliwość już nam nie może zaszkodzić, jeśli na nią nie przyzwalamy. W ten sposób jakby została usunięta ropa zadawnionego wrzodu, gdy jest zgładzone potępienie i związana z nim śmierć jako kara. Kto jednak mógłby przemóc tak dzikie pożądliwości? Któż zdołałby usunąć świąd tego wrzodu? Wierzcie, że i w tym łaska przychodzi z pomocą, abyście byli bezpieczni – macie bowiem sakrament Ciała i Krwi Pańskiej. Sakrament ten ma bowiem dla nas dwa skutki: osłabia pożądanie w drobnych rzeczach, nie dozwala zaś zgodzić się na ciężkie grzechy. Jeśli więc ktoś z was już nie tak często, nie tak uciążliwie odczuwa poruszenia gniewu, zawiści, rozwiązłości albo innych tego typu rzeczy, niech dziękuje Ciału i Krwi Pańskiej, bo to moc sakramentu działa w nim i niech się raduje, że najgorszy wrzód został uleczony.

Cóż jednak poradzimy, skoro w tym grzesznym ciele i w tym złym czasie nie możemy być bez grzechu? Czy nie popadniemy w rozpacz? Żadną miarą! Jeśli mówimy, pisze św. Jan, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, Bóg jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości (1 J 1, 8-9). Żebyśmy przeto nie wątpili w odpuszczenie grzechów powszednich, mamy jego sakrament, obmycie nóg. Pytasz może, skąd wiem, że ten sakrament przynosi odpuszczenie. Stąd zwłaszcza, że sam Pan przyrzekł Piotrowi: Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później będziesz to wiedział (J 13, 7). Nie mówił nic o sakramencie, lecz tylko stwierdził: Dałem wam przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem (J 13, 15). Miał jednak im wiele do powiedzenia, ale wówczas nie mogli znieść, tak więc nie chciał ich zostawiać niespokojnych i niepewnych, ani mówić tego, co nie mogli wtedy pojąć. Chcesz wszakże poznać, że uczynił to jako sakrament, a nie tylko jako przykład? Zwróć uwagę, że powiedział do Piotra: Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną (J 13, 8). Kryje więc ów znak coś koniecznego do zbawienia, bez czego nawet sam Piotr nie mógłby mieć udziału w Królestwie Chrystusa i Boga. Zobacz zatem, czy nie przeląkł się Piotr na słowa takiej groźby, czy nie uznał, że to misterium niesie zbawienie, skoro odpowiedział: Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę! (J 13, 9). Skąd wobec tego wiemy, że obmycie to ma na celu oczyszczenie z grzechów, które nie sprowadzają śmierci i od których nie możemy się zupełnie ustrzec przed śmiercią? Stąd, że Piotrowi, na jego zachętę do obmycia rąk i głowy, Pan odrzekł: Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć (J 13, 10).

Wykąpany to ten, który dzięki łasce nie ma grzechów, którego głowa, to jest intencja, i ręce, to jest działanie i postępowanie, są czyste. Jednakże stopy, które oznaczają uczucia duszy, kiedy chodzą po tym prochu, nie mogą być całkiem czyste, gdyż duch skłania się niekiedy chwilowo ku próżności, niekiedy ku pożądliwości lub nadmiernej ciekawości, wszyscy bowiem często upadamy (Jk 3, 2).

Niech jednak nikt tego nie lekceważy, bo niemożliwym jest zostać zbawionym nawet z takimi winami, niemożliwym jest je obmyć, jak tylko przez Chrystusa Jezusa. Niech nikt, mówię, nie śpi uśpiony zgubnym bezpieczeństwem, zbaczając ku podstępnym słowom, by wynajdywać wymówki dla grzechów, bowiem, jak Piotr usłyszał od Chrystusa, jeśli On ich nie obmyje, nie będziemy mieć z Nim udziału. Nie potrzeba także zbytnio się trapić takimi grzechami, gdyż On bez trudności, a nawet chętnie je daruje, jeśli tylko przyznamy się do nich. W przypadku bowiem takich prawie nie do uniknięcia grzechów i niedbałość jest naganna, i strach jest nie na miejscu. Dlatego w modlitwie, którą sam Pan ustanowił, chciał, byśmy codziennie modlili się o wybaczenie takich grzechów (por. Łk 11, 4), jak bowiem w kwestii pożądliwości powiedzieliśmy, że zgładził On potępienie, zgodnie ze słowami Apostoła: Dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie, nie ma już potępienia (Rz 8, 1), jednak aby nas utrzymać w pokorze, pozwala, by trwała w nas ona, by nas mocno przygniatała, tak byśmy poznali, co daje nam łaska i zawsze do jej pomocy się uciekali. Tak to postępuje z nami Jego dobroć co do tych mniejszych grzechów; nie usuwa ich całkiem, ale przez nie poucza nas Bóg, że skoro zupełnie małych występków nie możemy uniknąć, powinniśmy być pewni, że nie dzięki własnym siłom nie poddajemy się większym. Musimy więc zawsze lękać się i starać, byśmy nie odpadli od Jego łaski, skoro wiemy, jak bardzo jest nam konieczna.

*Za czasów św. Bernarda nazewnictwo czynności sakramentalnych nie było jeszcze ustalone, dlatego autor nazywa obrzęd umywania nóg „sakramentem”. W rzeczywistości, jego rozumienie tego „sakramentu” pokrywa się z dzisiejszym rozumieniem sakramentaliów. Liturgiczne celebrowanie obmycia nóg miało więc podobne znaczenie do dzisiejszego aktu pokuty na początku Mszy św. – przeżyte z odpowiednim nastawieniem serca gładziło grzechy powszednie.

tłum. br. G. OCist

Adres korespondencyjny:

Archiopactwo Ojców Cystersów ul. Klasztorna 20
28-300 Jędrzejów
woj. świętokrzyskie

Zobacz nas na mapie